Jest 5:30 rano. Przy akompaniamencie cykad zmierzamy promenadą w stronę zamku na skarpie, aby tam podziwiać słońce wynurzające się z ciepłej, nocnej kąpieli w basenie Morza Śródziemnego. Jest 6:30. Po romantycznym spacerze wzdłuż alei palm, siedzimy na ławce z niecodziennym widokiem na zatokę i myślimy... Myślimy... Kto u diaska przełożył poranek. Moze warto było najpierw spytać poczciwego wujka Googla, kiedy na Dzikim Wybrzeżu występuje zjawisko zwane w świecie wschodem słońca. Jest 6:49. Gdy już prawie tracimy nadzieję, na horyzoncie, pomiędzy blyskami gwiazd, pojawia się jaśniejsza smuga. Tak, to on. Spóźniony kochanek Morskiej Bryzy wyłania się na spotkanie....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania :-)