Strony

środa, 23 października 2013

Z wizytą u Messiego, czyli Camp Nou i FC Barcelona


Stadion klubu FC Barcelona, czyli Dumy Katalończyków jest niezwykle często odwiedzanym przez turystów miejscem. Nawet ja, czyli osoba średnio zainteresowana sprawami piłki nożnej, miałam ochotę jeszcze raz odwiedzić Camp Nou. Moja pierwsza wizyta miała miejsce dwanaście lat temu i wygląd wnętrza stadionu już troszeczkę zatarł się na kartach mojej pamięci. Sam budynek z zewnątrz nie robi specjalnego wrażenia, ogromny, szaro betonowy gmach z klubowymi billboardami. Podczas zwiedzania oprócz muzeum istnieje możliwość zejścia do szatni w której przebierają się piłkarze przed meczem a nawet wyjścia tym samym przejściem, tunelem prawie na murawę. Prawie bo na samą murawę nie wpuszczają. Domyślam się, że po tygodniu wyglądałaby jak wydeptany trawnik na osiedlowym boisku. Zwiedzaniu towarzyszą interaktywne pokazy, wyświetlane są fragmenty meczów i najlepsze strzelone przez piłkarzy Barcy gole.




Pełno jest figur piłkarzy grających w drużynie na przestrzeni lat, w gablotach stoją puchary i trofea. Wchodzi się również na górne sektory trybun skąd rozpościera się widok na cały stadion, w tym na około sto tysięcy miejsc na widowni. Oczywiście znajduje się tutaj również sklepik, a raczej wielki, dwupoziomowy market z setkami, jak nie tysiącami produktów opatrzonych logo Barcy. Oprócz piłek, koszulek, spodenek, szalików czy butów można tam kupić książki, szczególnie biografie piłkarzy, plakaty, notesy ale również szklanki, kufle, sztućce. Poza tym pościel, zabawki, lalki, artykuły dla niemowląt, śliniaczki, smoczki… itd… itp… Jednak największe zdziwienie na mojej twarzy wywołał widok, nie małego wcale działu z rzeczami dla milusińskich… Psów i kotów! Smycze, miski, a nawet ubranka dla yorków. 



Poczytałam trochę o stadionie i znalazłam kilka ciekawostek ;-) Inauguracyjny mecz na Camp Nou odbył się pomiędzy Katalończykami a Legią Warszawa. Przegraliśmy 4:2… 17 listopada 1982 r. papież Jan Paweł II odprawił na stadionie mszę dla ponad 100 tys. osób. Stadion był też miejscem rywalizacji zawodników podczas wielu imprez sportowych np. Igrzysk Olimpijskich w 1992 r.  
Tym razem nie dane mi było poczuć pot Lionela Messiego. Jak już wspominałam, przez niedopatrzenie, niezbyt miła Pani trzasnęła mi przed nosem drzwiczkami w okienku, w którym zazwyczaj kupuje się bilety na Camp Nou Experience. Ostatnia grupa w tym okresie weszła na stadion o 18:15... a tu 18:45…eh pech…ale chociaż 23 Euro zostało w kieszeni. Powiem szczerze, że z perspektywy czasu nawet nie żałuję. Już raz byłam, co nieco pamiętam i mi wystarczy. Za to na pamiatkę, do Polski przyleciały dwa ręczniki plażowe.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania :-)