Różane, pistacjowe, czekoladowe, kawowe, waniliowe, malinowe, cytrynowe... mogłabym tak wymieniać bez końca. Jedne pastelowe, inne w intensywnych kolorach tęczy, kolejne mieszane. Francuskie Macaroons. Mam na ich punkcie obsesję... Cienka, chrupiąca skorupka, a pod nią miękkie, migdałowe ciasto. Dwie połówki wyjątkowego ciastka łączy krem, różana marmolada lub masa cytrynowa.... Mmmm.... Smakują równie dobrze, jak wyglądają. Są lekkie jak piórko i po prostu rozpływają się w ustach! Niby zwykłe połączenie cukru pudru, migdałów i białek, a tu taka niebiańsko smaczna niespodzianka.
Ten trochę wylansowany przez francuską gastronomię przepis, wydaje się prosty, ale z tego co zdążyłam się zorientować, dość trudno cukierniczemu amatorowi uzyskać ten doskonały i pożądany kształt za pierwszym razem. Zazwyczaj, aby skorupka była gładka i niepopękana musimy 'zmarnować' kilka blach. W obecnym wyglądzie produkowane są zadziwiająco krótko, bo dopiero od początku XX w., kiedy to kuzyn Louisa Ernesta Ladurée, założyciela kultowej już sieci cukierni Ladurée wpadł na pomysł połączenia dwóch połówek bezy kremem. W tej legendarnej cukierni niestety nie byłam, ale w Paryżu nie brakuje innych, dobrych cukierników. Podobne sklepy znajdziemy praktycznie przy każdej większej ulicy. Dzięki swojej niezwykłej urodzie, w ostatnich latach były widziane w postaci słodkich dekoracji na wielu przyjęciach, bankietach czy weselach. Pary młode wybierają je nawet jako oryginalny zamiennik tortu.
Ten trochę wylansowany przez francuską gastronomię przepis, wydaje się prosty, ale z tego co zdążyłam się zorientować, dość trudno cukierniczemu amatorowi uzyskać ten doskonały i pożądany kształt za pierwszym razem. Zazwyczaj, aby skorupka była gładka i niepopękana musimy 'zmarnować' kilka blach. W obecnym wyglądzie produkowane są zadziwiająco krótko, bo dopiero od początku XX w., kiedy to kuzyn Louisa Ernesta Ladurée, założyciela kultowej już sieci cukierni Ladurée wpadł na pomysł połączenia dwóch połówek bezy kremem. W tej legendarnej cukierni niestety nie byłam, ale w Paryżu nie brakuje innych, dobrych cukierników. Podobne sklepy znajdziemy praktycznie przy każdej większej ulicy. Dzięki swojej niezwykłej urodzie, w ostatnich latach były widziane w postaci słodkich dekoracji na wielu przyjęciach, bankietach czy weselach. Pary młode wybierają je nawet jako oryginalny zamiennik tortu.
Ponieważ składniki tych cudeniek, jak np. mielone migdały, nie należą do najtańszych, kosztują one dużo więcej niż inne ciastka dostępne we francuskich cukierniach. Jedna sztuka to przeważnie koszt ok. 1 - 1,5 Euro, a gwarantuję, że na jednym makaroniku ciężko zakończyć konsumpcję, gdyż są baaardzo wciągające. Sprzedawcy pięknie je eksponują, układając na specjalnych podstawkach, pakują w urocze, ozdobne pudełeczka i przewiązują barwną wstążką. Obok tak bajkowych wystaw nie da się przejść obojętnie. Muszę przyznać, że po ułożeniu w piramidki, wyglądają rewelacyjnie i są niezmiernie fotogeniczne. Krótko mówiąc, coś dla podniebienia i coś dla oczu. Ciężko mi się było zdecydować czy wolę je jeść czy robić im zdjęcia. Trzy osoby czekały w niecierpliwości na poznanie ich smaku, gdy ja dopiero rozstawiałam statyw. Jednak po króciutkiej sesji zniknęły w z prędkością światła. To właśnie im zawdzięczam dodatkowe kilogramy człowieka przywiezione do kraju... Złe makaroniki... Złe...
No teraz mam dylemat Travellerko :) Bo jak kocham słodycze, jestem strasznym łasuchem i uwielbiam praktycznie wszystko, tak niestety za bezą nie przepadam :)
OdpowiedzUsuńChoć te makaroniki wyglądają obłędnie i znając mnie na pewno bym spróbowała :) A kto wie? Moze by mi posmakowały? :)
Za zwykłą, sucha bezą też nie przepadam, ale te makaroniki są zupełnie inne, mięciutkie w środku, mają intensywne smaki.... Szczególnie te prawdzie, ręcznie robione :-)
UsuńŻe też ja wcześniej nie wiedziałam, że takie coś istnieje...Uwielbiam wszystko, co ma w sobie migdały, mniam! :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam migdały, jak zacznę je jeść to nie ma końca. Chyba bardziej mnie wciągają już tylko pistacje :-)
UsuńNie przepadam za makaronikami, ale trzeba przyznac, ze sa wyjatkowo fotogeniczne i mile dla oka :)
OdpowiedzUsuńTak, wygląd to jakieś 50% sukcesu w tym przypadku.
UsuńZa bezami specjalnie nie przepadam ,ale ten apetyczny wyglad na pewno skusilby mnie do ich sprobowania.
OdpowiedzUsuńNiektóre przypominają miniaturowe dzieła sztuki, aż żal je w ogóle zjeść...
UsuńUwielbiam czekoladę, ale za inne słodkości raczej podziękuję, choć te makaroniki wyglądają naprawdę bajkowo. Pewne właśnie z takich baba Jaga zbudowała swój domek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja bym jej zjadła ten domek :-)
UsuńAle mi narobiłaś smaka teraz! W maju po raz kolejny będę we Francji i teraz mam zamiar spróbować makaronika, bo jakoś do tej pory nie było okazji - sama nie wiem czemu...Mam nadzieję spróbować kilku smaków, makaroniki to kultowe słodycze więc pewnie dlatego taka cena. Ale mam nadzieję, że ten smak jest tego wart :)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci spróbować tych różowych o smaku malinowo - różanym, dla mnie najpyszniejsze :-)
UsuńNigdy nie próbowałam makaroników w Paryżu...Zwykle wpadam tam w biegu i jakoś nie było okazji. Na szczęście moja była szefowa regularnie odwiedzała służbowo stolicę Francji i zawsze przywoziła z podróży kartonik makaroników. Mało to romantyczne wspomnienie, ale co tam! Są przyszne :)
OdpowiedzUsuńNo to fajna ta szefowa Ci się trafiła :-)
UsuńCo za kolory! Nigdy jakoś ich nie spróbowałam, a tak przyciągają swoimi barwami... a do tego te stoliczki kolory. Cudnie skomponowane :) Paryż i w ogóle Francja jest pełna takich niezwykłych szczegółów...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Zgadzam się, szczegóły są czarujące :-) Te kolorowe stoliczki znalazłam na Montmartre :-) Poza jedzeniem, fotografowałam drzwi, klamki, zawiasy, okiennice, rowery, książki....itd. itp. Niedługo ujawnię moje zbiory detali.
UsuńMagiczne kolorowe pyszności. Cudne zdjęcia. Pozdrawiam Cię ciepło!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie i również pozdrawiam :-)))
UsuńJejjj...a ja juz myslalam ze na koncu bedzie jakis przepis :)
OdpowiedzUsuńWygladaja przepieknie, ale nigdy nie sadzilam ze tez dobrze smakuja :)
Mam w Amsterdamie taki malutki sklepik, to musze pojsc i zbadac czy one tak samo dobrze smakuja jak wygladaja :)
Hihihi :-) Ja nie do końca z tych gotujących :-) Mogłaby wyjść jakaś katastrofa kulinarna, albo bomba :-) Spróbuj ich koniecznie! Tak jak pisałam we wcześniejszych komentarzach, mnie uwiodły malinowo-różane ale i czekoladowe przekładane nutellą były niczego sobie.
UsuńPozdrawiam
I jak tu się nie skusić? Apetyt mi urósł i smaczek narobił!
OdpowiedzUsuńSkusić się koniecznie :-)
UsuńOh, tylko słyszę jak cudownie smakują. Aż kusi żeby samemu zasmakować tego niebiańskiego smaku. Wiadomo czy w Polsce są gdzieś dostępne? Szczerze powiem szukałam, i nie znalazłam :(
OdpowiedzUsuńJa kiedyś widziałam w Delikatesach Alma, takie oryginalne, francuskie, ale niestety były dość drogie :-)
UsuńMakaroniki są niesamowicie fotogeniczne. Nie wiem jak smakują, ale może niedługo się dowiem :)
OdpowiedzUsuńFajny blog, biorę się za czytanie.
Pozdrawiam :)