Trapani, miasto zbudowane na wąskim, sierpowatym przylądku, wchodzącym w głąb Morza Tyrreńskiego na wysokości wysp Egadzkich, jest miejscem licznie odwiedzanym przez turystów, ale przeważnie jedynie w kontekście znajdującego się 13 km na południe od centrum, lotniska w Birgi. Postanowiliśmy sprawdzić czy faktycznie warto je traktować tylko jako bazę wypadową np. do Palermo, czy jednak kryje w sobie coś ciekawszego niż pas startowy?!
Niestety na dogłębne zwiedzanie starego miasta nie mieliśmy czasu, gdyż jeszcze przed zmrokiem planowaliśmy przetransportować się do San Vito Lo Capo, gdzie czekał na nas kolejny zarezerwowany nocleg.
Niestety na dogłębne zwiedzanie starego miasta nie mieliśmy czasu, gdyż jeszcze przed zmrokiem planowaliśmy przetransportować się do San Vito Lo Capo, gdzie czekał na nas kolejny zarezerwowany nocleg.
Do miasta wjechaliśmy od strony Monte San Giuliano. Najpierw znaleźliśmy plażę, ale, że okazała się niezbyt czysta i na tyle mało atrakcyjna, że nie chciało mi się zrobić jej nawet jednego zdjęcia, to spędziliśmy na rozgrzanym piasku niecałą godzinę. Mniej więcej ok godziny 14:00 trafiliśmy do portu w Trapani, znaleźliśmy parking i ruszyliśmy w poszukiwaniu obiadu. Ostatecznie, być już dwa dni na włoskiej ziemi i nie jeść pizzy to skandal. Niestety podczas sjesty i to w dodatku przed sezonem, gdy większość knajpek jest jeszcze pozamykana, o zwykłą Margheritę nie było tak prosto.
Niemal godzinę spacerowaliśmy w upale, podziwiając zamknięte drzwi i zsunięte zasłony restauracji i pizzerii, a i tak skończyło się na wizycie w chyba jedynym działającym o tej porze markecie. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło... Kocyk rozłożony w porcie, bagietka, pesto, mozzarella i pachnące, sycylijskie pomidory okazały się nienajgorszą alternatywą.
Niemal godzinę spacerowaliśmy w upale, podziwiając zamknięte drzwi i zsunięte zasłony restauracji i pizzerii, a i tak skończyło się na wizycie w chyba jedynym działającym o tej porze markecie. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło... Kocyk rozłożony w porcie, bagietka, pesto, mozzarella i pachnące, sycylijskie pomidory okazały się nienajgorszą alternatywą.
Co więc zapamiętałam z Trapani? Hmmm... wąskie uliczki, urocze stare vespy i zardzewiałe Fiaty 500, beztrosko powiewające na wietrze pranie, sporo kościołów, mało ludzi, dużo kawiarni z pysznymi lodami i mocną kawą, ładny port, drzewa z puszystymi, fioletowymi kwiatami, których nazwa nadal pozostaje dla mnie zagadką i piękny widok na górujące nad miastem Erice. Spacer po otoczonej z trzech stron morzem, starej części miasta, jest jak przeglądanie historycznej książki. Za każdym rogiem stykamy się z inną częścią europejskiej historii.
Warto chociaż przez chwilę pospacerować po omijanym przez wiele osób centrum, lub zostać w nim na pewien czas, aby skorzystać z atrakcji jakie oferuje prowincja Trapani. Mam tu na myśli Erice i wspominaną w poprzednim poście Via del Sale.
Na koniec jeszcze raz widok zatoki Trapani i pobliskich salin, fotografowany podczas podjazdu na strome wzgórze Erice.
Zakochałem się we Włoszech od pierwszego wejrzenia!
OdpowiedzUsuńZdjęcia fenomenalne :)
me too :-)
UsuńŚwietne zdjęcia... ciągnie mnie na Sycylię. Kiedyś dostałam tam pracę, ale potem mi ją odwołano :(
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Oj to szkoda... Ja by chętnie tam popracowała :-P
UsuńTravellerko, świetne zdjęcia. Oglądam i czytam z zapartym tchem. Pozdrawiam. Miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :-)))
UsuńJak zawsze fenomenalne fotki!
OdpowiedzUsuńDuuuużo tych Vesp, jak to we Włoszech ;)
Dzięki :-) Mam taką kolekcję 'vespowych' fotek, że normalnie na osobny post by starczyło :-)
UsuńSłyszałam o Trapani kilka negatywnych opinii, że bez klimatu itp. ale Twoje zdjęcia temu zaprzeczają. Ja widzę klimat i zachwycające detale, które wpływają na charakter miasta.
OdpowiedzUsuńJest klimat, jeeest :-) Może nie taki jak w Cefalu, Erice czy Castelmoli, ale miasto na prawdę daje radę :-)
UsuńSzczerze mówiąc, nie sądziłam, że jest to tak wielkie miasto.
OdpowiedzUsuńMałe może nie jest, ale myślę, że tak na 1-2 dni spacerowania ;-)
UsuńI znów zaskakujesz mile fotografiami :) Po prostu chłonę cudownie :)
OdpowiedzUsuń