Strony

niedziela, 3 listopada 2013

Lloret de Mar, Blanes i okolice. Czyli co warto zobaczyć gdy znudzi się plaża?



Mówią, że zaraz po przyjeździe do Lloret de Mar powinno się wspiąć po kamiennych schodkach na wzgórze z którego od ponad 40 lat spogląda w morze Dona Marinera, czyli Żona Marynarza, która  z niebywałą cierpliwością wyczekuje powrotu swojego męża. W okolicy nadal krąży legenda na ten temat... Dawno, dawno temu mieszkańcy Lloret w głównej mierze trudnili się rybołówstwem, wypływali w morze często na wiele miesięcy aby wyżywić swoje rodziny. Stroskane niewiasty codziennie wypatrywały na horyzoncie swych mężów, niestety wielu z nich nie udawało się powrócić, tracili życie w głębinach Morza Śródziemnego. Właśnie na cześć tych wiernych kobiet powstał wspomniany posąg. Mocno wytarta stopa tej Pani wskazuje na pewien istniejący przesąd - ponoć jej dotknięcie zwiastuje bardzo udany wypoczynek. Hmmm, powiem tak... Zawędrowałam tam dopiero ostatniego dnia, a urlop i tak był fantastyczny.


Tak… tutaj również dotarła moda na słynne kłódki miłości. Całe barierki obwieszone. Spoglądając jednak na daty wyryte lub wypisane na kłódkach ( przeważa rok bieżący) wnoszę, że władze miasta usuwają je co jakiś czas, robiąc miejsce dla kolejnych zakochanych chcących w ten sposób uczcić swoją miłość. 




Stojąc przy rzeźbie i spoglądając w stronę centrum, widzimy drugi cypelek zamykający zatokę z najsłynniejszą i zarazem najtłoczniejszą Platja de Lloret de Mar, a na nim charakterystyczny, znany z pocztówek zameczek. Tak na prawdę to nie jest żaden zamek, a jedynie rezydencja wybudowana w latach dwudziestych ubiegłego wieku. 




Dojdziemy tam idąc wzdłuż promenady wysadzanej palmami, która płynnie przechodzi w kamienną trasę prowadzącą na samo wzgórze. Spacer w jedną stronę zajmuję ok godzinki, momentami jest ostro pod górkę, ale naprawdę warto, widoki są przepiękne. Polecam wybrać się o poranku, jeszcze przed wschodem słońca - wrażenia bezcenne.  Na wzgórzu znajduje się kilka domów, a właściwie  takie małe osiedle, zazdroszczę widoku z tarasów przy porannej kawie…. W tak wczesnych godzinach można spotkać co najwyżej ludzi zażywających orzeźwiającej, nagiej kąpieli w jednej z zatok. Promienie wschodzącego słońca pięknie eksponują klify, a rozświetlona woda z minuty na minutę wydaje się być coraz bardziej turkusowa. Podczas mojej przechadzki spędziłam w tym malowniczym zakątku ponad trzy godziny! Warto tak po prostu usiąść, słuchać szumu fal, patrzeć  w bezkres morza i delektować się spokojem. Zapewniam, że po takim spacerze dzień będzie wspaniały, ze wzgórza schodzi się bowiem z uśmiechem wymalowanym na twarzy. 











Cala Banys
Wartym odwiedzenia miejscem jest jeszcze Cala Banys, kamienista plaża położona w dole skalistego zbocza. Miejsce to jest oddalone tylko o ok 200 m od głównej plaży, można tam dojść schodząc z punktu widokowego przy Donnie Marinera. Znajduje się tam przeurocza kawiarenka, której stoliczki i fotele stoją na różnych partiach wzgórza, między palmami. Na najwyższym poziomie znajduje się oszklona część kawiarni, która pozwala delektować się widokiem nawet podczas chłodniejszych dni. Miejsce wygląda szczególnie pięknie wieczorowa porą gdy kawiarnia jest romantycznie oświetlona.

Cala Banys

Cala Bany
Kolejnym „must see” na mapie Lloret są ogrody Św. Klotyldy,  znajdujące się na obrzeżach miasta, w kierunku Blanes. Możliwość spacerowania po tym niewątpliwie romantycznym miejscu zawdzięczamy niejakiemu Marqiusowi Roviralty, właścicielowi wzgórza, który w 1919 r. zlecił takie właśnie zagospodarowanie terenu, chcąc złożyć w ten sposób hołd swojej zmarłej żonie Klotyldzie. Ogrody faktycznie zachwycają, w pełni zostało wykorzystane położenie na klifie, dzięki czemu powstały wspaniałe tarasy oraz sieć krętych dróżek i schodów.


Ogród kipi zielenią cyprysów, zachwyca kwiatami, otaczającym wzgórze turkusem wody i postrzępionymi skałami wpadającymi  do morza. Z gęstych żywopłotów wyłaniają się bielone posągi, pomiędzy alejkami znajduje się kilka fontann i ławeczek. Zadbano też o miejsce z wyprofilowanymi, drewnianymi leżakami, a nawet podnóżkami aby po długim spacerze móc odpocząć w cieniu śródziemnomorskich sosen i podziwiać zapierający dech w piersiach widok na plażę położoną w ślicznej zatoczce.  Patrząc przez około godzinę na tę właśnie plażę, podziwiając słodkie, różnokolorowe parasole podjęłam, w sumie oczywistą decyzje, że muszę tam zejść. Na miejscu okazało się, że w zdecydowanie większej części jest to plaża nudystów. Troszkę byłam zaskoczona, pomimo tego, że w okolicy nie brakuje miłośników nagiego plażowania.  Delikatnie mówiąc, wolę tekstylnych...  












 Stateczkiem do Tossa de Mar... 

Gdy już znudzi się plażowanie, można skorzystać z krótkiego rejsu stateczkiem np. do sąsiedniej Tossa de Mar. Statki przeważnie mają szklane dno, więc można podziwiać ławice śródziemnomorskich ryb i meduzy. Tych akurat w wrześniu nie brakowało. Dzięki takiej wycieczce odwiedzamy miejsca do których można dotrzeć tylko od strony morza, np piękne groty skalne. Koszt to ok 15 Euro od osoby.  Za każdym razem gdy taki stateczek wpływał dosłownie na sama plażę, zastanawiałam się jak to jest możliwe, że on się nie zakopie w piachu. Takie cuda możliwe są za względu na bardzo gwałtownie opadające dno morskie na wybrzeżu Costa Brava. Trzeba o tym fakcie pamiętać podczas kąpieli. Dwa, trzy kroki i tracimy grunt pod nogami.





Plaża Fenals

Moja faworytka! Niezwykle czysta, odznaczona błękitną flagą plaża. Podobno nawet w sezonie gdy na Platja de Lloret de Mar są tłumy turystów na Fenalsie można odetchnąć i spokojnie znaleźć miejsce na ręcznik. A we wrześniu to już pełen luksus :-) Panuje tutaj kameralna atmosfera, wzdłuż plaży ciągnie się pachnący szyszkami, śródziemnomorski lasek sosnowy, niewielki deptak a w tle tylko kilka hoteli. Nawet woda wydawała mi się tutaj bardziej czysta i błękitna niż na plaży przy gwarnym centrum. Podobnie jak na głównej plaży znajduje się tutaj kilka wypożyczalni sprzętu wodnego, za ok 30 Euro można polatać balonem za motorówką albo po prostu wynająć zabawne, wodne rowerki-garbusy ze zjeżdżalniami. W upalny dzień, zimny San Miguel, smakuje najlepiej właśnie na Platja de Fenals :-)





W drodze do Blanes...


Najpierw był plan, żeby podjechać autobusem linii Pujol, potem wymyśliliśmy rowery, w międzyczasie przemknął plan na skuter a ostatecznie ok 10 km odległość dzielącą Lloret od Blanes pokonaliśmy pieszo. Pomimo tego,że trasa wiedzie głównie pod  górkę, wybór okazał się genialny! Po drodze jest na prawdę wiele miejsc na  których warto zawiesić oko. Można np. skręcić do ogrodu Pinya de Rosa, rosną tam prawie same kaktusy ale i tak jest pięknie.
Droga poprowadziła nas także przez osiedle pięknych domów, z bajecznymi ogrodami. Katalończycy na prawdę dbają o swoje podwórka.Wszystko zgrabnie przystrzyżone i uformowane, elewacje domów są głównie bielone lub w odcieniach beżu, dzięki czemu pięknie kontrastują z różem kwiatów i pomarańczem mandarynek na drzewach.  Koty wylegują się w gorącym słońcu, leżąc na murkach i przy bramach. I znowu te widoki.. Jednym słowem takie osiedle to RAJ i kropka. 






Jardín Botánico de Mar i Murtra 

Głównym celem naszej wyprawy był największy na Costa Brava ogród botaniczny Marimurtra, powstały na początku ubiegłego wieku. Znajduje się on na szczycie stromego wzgórza i oprócz genialnych widoków można tam podziwiać mnóstwo różnorodnych roślin i drzew z całego świata. Największe wrażenie robią dwa punkty widokowe z których roztacza się widok na charakterystyczną, strzępiastą linię brzegową. Spacerując alejkami wytyczonymi wzdłuż urwiska, dotarłam do stylowej altany, która podobno jest wykorzystywana do wielu sesji zdjęciowych. Nic w tym dziwnego, bo stoi na samum brzegu klifu, nad zjawiskową zatoką, z której wyłaniają się pionowe skały. Sama altana i towarzyszący jej murek są pięknie porośnięte pnącymi krzewami i bajecznie kolorowymi kwiatami. Chciałabym mieć taki widok z okna sypialni....
































Blanes

Port w Blanes

Port w Blanes





 








14 komentarzy:

  1. Uwielbiam fotorelacje. Ładne zdjęcia, dobrze piszesz, czego chcieć więcej ? Nic tylko chłonąć widoki i planować wyjazdy :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję za przemiłe słowa :-) Kolejne relacje czekają na opublikowanie, mam nadzieję, że też się Tobie spodobają :-)

      Usuń
  2. Ładne ujęcia :)
    Co do kłódek to we Wrocławiu też były przypinane na jednym moście, aż w końcu wszystkie usunięto :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję :-) Hihihi.... Znam ten most, znam te kłódki! Moja też tam wisiała.... Ale raczej pierwszy i ostatni raz... Powieszona podczas majówki 2013 nie dotrwała nawet do końca miesiąca :-/ Pozdrawiam

      Usuń
  3. Przepiękna podróż, a Twoje oko świetny łowca, jestem pod wrażeniem zdjęć. Relacja i foto - rewelacyjna kompozycja, aż nogi rozpędu dostają aby się tam przenieść!
    pozdrawiam! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Bardzo mi miło czytać taaakie pochwały! Zapraszam do kolejnych odwiedzin, Niedługo nowe posty z zupełnie innego, cudownego miejsca w Hiszpanii. Pozdrawiam

      Usuń
  4. W czerwcu wybieram się na Costa Brava i z ciekawością przeczytałam twoją fotorelację. Bardzo ładne zdjęcia :)
    Pozdrawiam :)

    http://nieotym.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ava, dziękuję :-) Aż się zaczerwieniła od czytania tak miłych słów! Niedługo na zakończenie tematu Katalonii zamieszczę post z podsumowaniem wyjazdu, również tym finansowym. Bilety, noclegi, rachunki, itp. itd. Także zapraszam serdecznie :-) Pozdrawiam

      Usuń
  5. Mnie Lloret niestety ale odstraszyło, jak dla mnie nieciekawe miejsce, choć na Twoich zdjęciach wygląda bajecznie. Tossa de Mar za to nieporównywalnie piękniejsze. W Blanes również mi się podobało, choć do ogrodów nie weszłam, bo cenowo mi się nie składało:) Zdjęcia bomba!

    OdpowiedzUsuń
  6. Podobno już z tym Lloret de Mar tak jest, że albo się je pokocha od pierwszego wejrzenia w turkus wody albo znienawidzi za wszędobylski hałas i dyskoteki ... Dla mnie widoki z klifów pomiędzy Lloret i Tossą są przecudowne :-) To samo mogę powiedzieć o wizycie w ogrodach Klotyldy, w tym fotelu z widokiem na zatokę mogłabym siedzieć godzinami. Byłam tam we wrześniu, gdy nie ma już tylu turystów i tabunów imprezowiczów, może dlatego nic mnie specjalnie nie odstraszyło. Dziękuję za miły i obiektywny komentarz. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, ze do mnie zajrzałaś :)
    Blanes, Blanes... oj jak bym tam wróciła - mam stamtąd cudowne wspomnienia... Obejrzałam Twoje zdjecia i przypomniały mi się wszystkie miejsca, w których byłam :)
    Ogrody oczywiście bajeczne :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Z przyjemnością zaglądam od jakiegoś czasu do Ciebie :-)
    To była moja druga wizyta na Costa Brava i powiem szczerze, że bardzo mi odpowiada tamtejszy klimat. Jest zielono, widoki piękne, morze czyste i turkusowe a do tego pyszna kuchnia. Pewnie jeszcze tam zagoszczę :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miło mi się czytało ten opis. Patrząc na zdjęcia już nie mogę się doczekać wyjazdu który już za 3 tygodnie. Na pewno postaramy się zwiedzić jak najwięcej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. piękny blog! super zdjęcia!!:)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania :-)