Park Narodowy Jezior Plitwickich był jednym z głównych punktów naszej wyprawy do Chorwacji. W dniu, na który zaplanowaliśmy jego zwiedzanie wstaliśmy bardzo wcześnie, wiedzieliśmy, że czeka nas dość długa droga, bo aż 180 km dzieli jeziora od miejscowości Sveti Filip i Jakov, w której mieszkaliśmy. Trasa prowadzi wgłąb kraju, prawie pod samą granicę z Bośnią i Hercegowiną, przez kręte górskie serpentynki. Niestety to co mijaliśmy po drodze nie napawało zachwytem. Ruiny domów, całe osiedla opuszczonych budynków, dowody wybuchów i inne ślady po bałkańskiej wojnie z początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Obecnie patrząc na turystycznie rozwinięte chorwackie wybrzeże, aż trudno sobie wyobrazić tak krwawą wojnę.
Do celu podróży dotarliśmy (ze zdartymi gardłami od krzyczenia ze strachu na ostrych zakrętach) po ok. dwóch godzinach jazdy. Pomimo tego, że był maj, kolejka do wejścia wyglądała na pokaźną. Nawet nie chce wiedzieć ile trzeba odstać w lipcu czy sierpniu. Wstęp do Parku to koszt ponad 100 Kun, czyli ok 60 zł, bilet upoważnia do całodziennego spacerowania i podziwiania tamtejszych cudów natury. Park oferuje nam kilka różnych tras zwiedzania, od krótkich dwugodzinnych spacerków po ponad ośmiogodzinne wyprawy. Wydaje mi się, że wybraliśmy coś pomiędzy, coś optymalnego :-)