Strony

środa, 22 stycznia 2014

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Pod kaskadami wodospadów KRKA

Po kilku dniach wylegiwania się na chorwackim żwirku postanowiliśmy znów ruszyć w drogę. Tym razem troszkę bliżej, bowiem niecałe pięćdziesiąt kilometrów dzieliło nas od zielonej oazy jaką jest Park Narodowy Krka. Dojechaliśmy do miejscowości Skradin, z której co ok. godzinę odpływa stateczek w kierunku parku. My wybraliśmy drogę wodną, ale równie dobrze można dojść do celu pieszo, podjechać rowerem a nawet autobusikiem. 


sobota, 18 stycznia 2014

To był maj...

Każda pora roku jest wspaniała i ma swój niepowtarzalny urok, ale ta wiosna była wyjątkowa.... Na przełomie kwietnia i maja w Chorwacji wszystko wybucha feerią barw. Właśnie wtedy pokryte kwiatami krzewy i drzewa wyglądają najpiękniej.  Bujna, zielona roślinność, blady róż, amarant  i czerwień kwiatów na tle różnych odcieni niebieskości Adriatyku tworzą prawdziwie rajską kompozycję.  Gdy tylko odkryłam ten istny festiwal kolorów, natychmiast ruszyłam na fotograficzne łowy :-) Oto namiastka tego co upolowałam:
 

środa, 15 stycznia 2014

Plitwicki raj na ziemi...

Park Narodowy Jezior Plitwickich był jednym z głównych punktów naszej wyprawy do Chorwacji. W dniu, na który zaplanowaliśmy jego zwiedzanie wstaliśmy bardzo wcześnie, wiedzieliśmy, że czeka nas dość długa droga, bo aż 180 km dzieli jeziora od miejscowości Sveti Filip i Jakov, w której mieszkaliśmy. Trasa prowadzi wgłąb kraju, prawie pod samą granicę z Bośnią i Hercegowiną, przez kręte górskie serpentynki. Niestety to co mijaliśmy po drodze nie napawało zachwytem. Ruiny domów, całe osiedla opuszczonych budynków,  dowody wybuchów i inne ślady po bałkańskiej wojnie z początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Obecnie patrząc na turystycznie rozwinięte chorwackie wybrzeże, aż trudno sobie wyobrazić tak krwawą wojnę.
Do celu podróży dotarliśmy (ze zdartymi gardłami od krzyczenia ze strachu na ostrych zakrętach) po ok. dwóch godzinach jazdy. Pomimo tego, że był maj, kolejka do wejścia wyglądała na pokaźną. Nawet nie chce wiedzieć ile trzeba odstać w lipcu czy sierpniu. Wstęp do Parku to koszt ponad 100 Kun, czyli ok 60 zł, bilet upoważnia do całodziennego spacerowania i podziwiania tamtejszych cudów natury. Park oferuje nam kilka różnych tras zwiedzania, od krótkich dwugodzinnych spacerków po ponad ośmiogodzinne wyprawy. Wydaje mi się, że wybraliśmy coś pomiędzy, coś optymalnego :-)


sobota, 4 stycznia 2014

Coast In Winter

Podobno są takie rzeczy i miejsca, które trzeba zobaczyć, żeby wiedzieć, że nie warto ich było oglądać. Wyjeżdżając nad polskie morze, aby spędzić sylwestrową noc na plaży, miałam obawy, że Bałtyk zimową porą okaże się właśnie takim miejscem, które nie doścignie mojemu wyobrażeniu.  Przecież z jakiegoś powodu większość ludzi wybiera zimą góry i zapomina o wybrzeżu. I wiecie co? To jest najlepsze! Dzięki temu plaże świecą pustkami, można spacerować, wdychać jod do woli i napawać się błogą ciszą, zakłócaną jedynie przez szelest mewich skrzydeł.  Nawet pomimo tego, że poza sezonem,  na głównym pasażu działa tylko jedna restauracja, można w niej (bez stania w kilometrowej kolejce) zjeść pyszną rybę, która pewnie i tak nie odbiega świeżością od tych serwowanych w lipcu czy sierpniu. Polskie wybrzeże powitało mnie pełnym słońcem i dodatnią temperaturą a pożegnało wiatrem, chłodem i mgłą, do pełni szczęścia zabrakło mi tylko śniegu :-) 

Dzień 1